– Będzie krwawo. Bieszczadzko. Demonicznie – zapowiada pisarz na Facebooku.
W bieszczadzkiej wsi Rosochate pojawia się deweloper, który planuje budowę hotelu w samym sercu dzikiej przyrody, zakłócając dotychczasowy spokój i sielankowe życie mieszkańców. „Gdy ryk pił spalinowych niesie się po połoninach, miejscowi kręcą z niedowierzaniem głowami i z lękiem czekają na to, co się wydarzy. Lokalne podania przestrzegają bowiem, że jeśli ktokolwiek zetnie drzewo w zagajniku zwanym Reglem, czeka go śmierć. Odkrycie zwłok stróża pilnującego placu budowy wskazuje na to, że legendy nie kłamały. To jednak dopiero początek koszmaru, ponieważ przebudzone zło nie zamierza poprzestać na jednej ofierze” – czytamy w opisie książki.
Starszy aspirant Przemysław Nowacki rusza w pościg za mordercą. I choć jest przekonany, że nie ma mowy o żadnych legendach, nie zdaje sobie sprawy, z jaką siłą przyjdzie mu się zmierzyć.
Fani sandomierskiego cyklu mogą być spokojni – choć nowa historia rozgrywa się poza Sandomierzem, autor zapowiedział literacki powrót do swojego rodzinnego miasta. „Miasto mgieł” i „Miasto burz” będą miały kontynuację.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz