Rozmowa z brygadierem ADAMEM BIDASEM, komendantem sandomierskiej Jednostki Strzeleckiej im. 2 Pułku Piechoty Legionów AK
- Można chyba powiedzieć, że jest Pan dowódcą jednej z najsłynniejszych i najprężniej działających jednostek strzeleckich w kraju.
- Czy najsłynniejszych nie wiem, ale zawsze powtarzamy, że chcemy zasłużyć na miano kontynuatorów Związku Strzeleckiego, który istniał w okresie międzywojennym. Oczywiście zachowując wszelkie proporcje.
- Kiedy w ogóle rozpoczęła się Pańska przygoda ze "Strzelcem"?
- Na początku lat 90. utworzyłem jednostkę w Sandomierzu. Pamiętam, że mieliśmy ósmy numer w kraju. To był czas, kiedy tego typu organizacje dopiero się rodziły. Wiadomo, że w okresie komunizmu wszystko, co nawiązywało do czasów międzywojnia, było zakazane. Chcę przy okazji zaznaczyć, że nigdy nie byliśmy związani z jakąkolwiek partią polityczną. Jest to nawet niezgodne z naszym statutem.
- Nie da się ukryć, że sięgacie do tradycji piłsudczykowskich. Pan zresztą, biorąc udział w różnych inscenizacjach czy uroczystościach historycznych, czasem wciela się w postać marszałka?
- Zdarza się, że przypada mi ten zaszczyt...(jż)
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "TN".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz