Wracamy do wstrząsającego morderstwa w Sandomierzu, kiedy to od trzynastu ciosów nożem zginął 21-letni Grzegorz. Przedstawimy okoliczności tego tragicznego zdarzenia z punktu widzenia jego przyjaciela, który nie może pogodzić się z tym, że Grzesiek zginął, a jednym z oprawców był jego bliski kolega. Po ukazaniu się materiału dotyczącego tej zbrodni, do naszej redakcji zadzwoniła kobieta, która doskonale znała zamordowanego, a jej syn Piotrek był jego najbliższym przyjacielem.
Chcieli opowiedzieć o Grześku takim, jakim był, a także przybliżyć kulisy tej zbrodni i sprostować kilka przekłamań, które, ich zdaniem, pojawiły się w mediach, szczególnie tych ogólnopolskich. Barbara Malarz jest wstrząśnięta. Po pierwsze, śmiercią najbliższego przyjaciela jej syna i częstego bywalca jej domu, a po drugie, tym, jak media przedstawiają nie-żyjącego już Grzegorza. - Boli mnie to, że media zrobiły z Grzesia oszusta, a on po prostu dał się wykorzystać, zaufał niewłaściwej osobie i dlatego zginął. Przecież ja go doskonale znałam, był przyjacielem domu, on by nikogo nie skrzywdził, zawsze był pomocny, uczynny, ostatnią rzecz by oddał, żeby komuś pomóc. Do dziś nie mogę uwierzyć, że został w tak bestialski sposób zamordowany, i to przez swoich kolegów, ludzi, którym ufał. Jeszcze niedawno go widziałam żywego, był u nas, rozmawiał ze mną. To straszne- mówi rozgoryczona kobieta. - Gdy przeczytałam, że Grzesiu zginął za niespłacone długi, szlag mnie trafi ł. To nie-prawda, on nie miał długów, a na pewno sam ich nie narobił. Zawsze jak przychodził do nas rzucał krótko "Pochwalony, pani Barbaro". Byliśmy dla niego jak rodzina. Piotrek, syn pani Barbary, stara się te-raz na chłodno ocenić sytuację. Jednak, jak wspomina jego matka, gdy dowiedział się o morderstwie, był zrozpaczony. - Znałem go tak długo i na tyle dobrze, że jestem pewien, że on nikogo by nie oszukał. Wspominał mi, że raz udostępnił temu Kamilowi swoje konto na Allegro, żeby tamten mógł coś sprzedać. To było rok temu i miało być tylko raz. Później okazało się, że tamten, mając dane Grzesia, zakładał też na jego nazwisko konta na innych portalach. Okazało się, że dochodziło do oszustw, a Grzesiek zorientował się, że coś jest nie tak, gdy sprawą zajęła się policja, a jemu przyszło do zapłaty 24 tys. zł- mówi Piotrek. Sprawa wreszcie trafi ła do sądu, ale, jak wspomina Piotrek, Grzegorz nie miał zamiaru brać odpowiedzialności za coś, czego nie zrobił. Chciał obciążyć winą za te oszustwa wspomnianego Kamila. Ten jednak, aby do tego nie dopuścić, na kilka dni przed morderstwem umówił się z nim na rozmowę w pobliżu sandomierskiego szpitala. Miał mu zaproponować 5 tys. zł za milczenie i wzięcie winy na siebie. Grzegorz miał wówczas nagrywać tę rozmowę, ale Kamil się zorientował, zabrał mu telefon i skasował nagranie. - Widziałem Grzesia chyba dwa dni przed śmiercią. Był przejęty całą tą sytuacją. Już wcześniej mi mówił, że boi się pobicia. Pracował w kancelarii adwokackiej i ktoś tam miał mu pomóc w odzyskaniu tego nagrania w telefonie. Wtedy by się oczyścił z zarzutów. Niestety, nie zdążył - opowiada Piotrek.
Więcej w papierowym wydaniu "TN".
0 0
masakra
0 0
Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego on musiał zginąć. I to jeszcze w tak brutalny sposób!!! Mam nadzieję, że sprawców spotka zasłużona kara!!!
0 0
Haha Piotruś? To ten Typ co z małolatami sie zadaje młodszymi od siebie o 5 lat... Pozdrawiam tego Typa ! :)
0 0
ja wgl nie wierze, że Ci którzy go zabili wgl byli do tego zdolni..
znałam ich długo i nie wierze ze mogli cos takiego zrobic
0 0
Też nie mieści mi się w głowie że to oni ... To nie Te chłopaki których znałam osobiście :(