Owoc ważył aż 1 kg 331 g. Pochodzi z młodej kwatery posadzonej około roku wcześniej. Sam sadownik podkreśla, że tak dorodne jabłko nie jest dziełem przypadku, lecz efektem przemyślanej uprawy i intensywnej pielęgnacji drzewa. Kwatera, z której pochodzi rekordowy owoc, była regularnie nawożona i „dokarmiana”, a wybrane jabłko było „upatrzone” i obserwowane przez wiele tygodni po to, aby zapewnić mu optymalne warunki wzrostu.
W gospodarstwie pana Mieczysława rośnie około 6 tysięcy drzewek odmiany mutsu, a część sadu pełni rolę kwatery doświadczalnej. Jak przyznaje, o takim „potężnym jabłku” marzył od dawna, a rekord traktuje jako osobiste spełnienie i dowód sensu wieloletniej pracy.
Owoc został oficjalnie zważony i sfotografowany. Na podstawie takiej dokumentacji sadownik zgłosił swoje osiągnięcie do Biura Rekordów w kategorii „Najcięższe jabłko”.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
125 tysięcy złotych kary za płot [Czytaj w gazecie]
Z walącymi się, niebezpiecznymi kamienicami w rynku, dziwnym szeleszczącym trafem, od lat nie mogą sobie poradzić, ale dziadkowi wskoczyli na garba momentalnie. Cóż za przypadek!
walt
07:02, 2025-11-27
Co w najnowszym numerze Tygodnika Nadwiślańskiego?
Z walącymi się, niebezpiecznymi kamienicami przy rynku, dziwnym szeleszczącym trafem, od lat nie mogą sobie poradzić, a dziadkowi wskoczyli na garba momentalnie. Cóż za przypadek!
walt
06:56, 2025-11-27
Ruszyła "Szlachetna Paczka"
Dlaczego nie dotarł naczelny sternik mikołaj? Czyżby pracował w aptece i nie zdążył. Przygotować ściankę zdjęciową za chwilę będzie, jeszcze tylko jakieś otwarcie zaliczy i będzie.
Adaś
06:32, 2025-11-27
125 tysięcy złotych kary za płot [Czytaj w gazecie]
Nie od dziś wiadomo, że prawo jest interpretowane inaczej dla swoich, a inaczej dla obcych. Mówi się, że jego syn kupił w przetargu od miasta działkę, którą nielegalnie zajmowała emerytowana urzędniczka z sąsiedztwa. Kiedy musiała cofnąć płot na granicę działek obiecała że: "załatwi im piekło" i załatwiła. Zostaną zniszczeni. Nie wiedzieli z kim zadzierają.
Anna
06:28, 2025-11-27