Aktorka Teresa Lipowska, sopranistka Renata Drozd i baryton Jakub Milewski wystąpili w sobotni wieczór w Domu Długosza w Sandomierzu. Wśród uczestników charytatywnego koncertu był jego bohater - kilkunastomiesięczny Bartuś Przychodzki, który choruje na rdzeniowy zanik mięśni.
Noworoczny Koncert Charytatywny był podzielony na dwie części. W pierwszej w zabytkowych wnętrzach Domu Długosza rozbrzmiewały kolędy, w drugiej natomiast publiczność usłyszała najpiękniejsze arie operowe i operetkowe. Utwory muzyczne przeplatane były słowem. Teksty czytała Teresa Lipowska.
Głównym wykonawcom towarzyszył zespół instrumentalny pod kierownictwem Artura Jaronia, pianisty, animatora życia kulturalnego, dyrektora Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach.
- Musimy być wrażliwi na ludzkie potrzeby, na nasze siostry i naszych braci. Musimy iść do drugiego człowieka. Możemy to czynić również poprzez muzykę, bycie ze sobą i składane ofiary - powiedział biskup Krzysztof Nitkiewicz, pomysłodawca wydarzenia.
Drugim inicjatorem sobotniego koncertu był Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych.
- Jesteśmy jeszcze w okresie świąteczno-noworocznym, w czasie dobrych uczynków, dawania, pomagania, dlatego teraz pojawiła się ta inicjatywa. Dzieci potrzebujących naszego wsparcia jest dużo. Zaczęliśmy od Bartusia, ale w planach mamy kolejne tego typu przedsięwzięcia, również w innych częściach regionu - zaznaczył Piotr Wawrzyk.
Wśród słuchaczy byli rodzice i rodzeństwo Bartusia. Podczas koncertu zbierane były datki na rzecz chłopca. Łukasz Przychodzki, jego tata powiedział, że podana dwa miesiące temu terapia genowa już przynosi efekty.
- Zmiany było widać już w tym samym dniu, w którym terapia została podana - Bartuś miał więcej siły i energii. Po kilku dniach był w stanie przez chwilę trzymać się na nogach i siedzieć, nie potrzebował do tego mojej pomocy. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, uczy się nowych rzeczy i zyskuje sprawność, która zanikała wskutek choroby. Teraz uczymy go tego, aby samodzielnie wstawał do siadu, a za dwa, trzy miesiące będziemy go pionizować, żeby sam stał. Nasza radość jest ogromna. Trudno wręcz uwierzyć w to, co się dzieje. Jest tak, jakbyśmy dostali nowe, zdrowe dziecko - mówił Łukasz Przychodzki.
Tata chłopczyka dodał, że konieczna jest ciągła rehabilitacja. - Musimy pracować nad tym, aby Bartuś mógł być w przyszłości samodzielny - podkreślił Łukasz Przychodzki.
Bartusiowi można pomóc, oddając 1 procent podatku, albo wpłacając darowiznę na konto fundacji "Serca dla maluszka".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz