O "Murze Berlińskim" i innych inwestycjach przeciwpowodziowych na spotkaniu w Sandomierzu

- To blizna w przestrzeni miejskiej - mówi radny Andrzej Bolewski. Mieszkańcy grożą, że jeśli konstrukcja nie zostanie skorygowana, pójdą do sądu i rozpoczną starania o odłączenie oddzielonej murem części miasta od Sandomierza. Inwestor nie pozostawia złudzeń: na istotne zmiany w budowanym wale opaskowym nie ma szans.

O inwestycjach przeciwpowodziowych realizowanych na terenie prawobrzeżnej części miasta i gminy Samborzec rozmawiano podczas wtorkowego spotkania w Sandomierzu. Uczestniczyli w nim przedstawiciele inwestora, czyli Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie oraz samorządowcy. Mieszkańcy, ze względu na ograniczenia wynikające z sytuacji epidemiologicznej, nie zostali wpuszczeni na salę. Swoimi opiniami dzielili się przed spotkaniem.

Kontrowersje wywołuje wał opaskowy zabezpieczający osiedle przy hucie szkła. Chodzi o mur oporowy, który ma chronić przed napływem wody z Wisły. Żelbetowa i betonowa konstrukcja w niektórych miejscach będzie miała wysokość czterech metrów.

- Mur będzie stał w odległości zaledwie 15 metrów od mojego domu. Jak to będzie wyglądać? Ani widoku, ani wyjazdu- skarżył się Henryk Kabata z ulicy Zarzekowice.

Mężczyzna dodał, że mieszkańcy czują się pokrzywdzeni, ponieważ główny wysiłek został skierowany na ochronę huty i pobliskiego osiedla, a nie całego prawobrzeżnego Sandomierza.

- To Mur Berliński. My zostaliśmy po stronie wschodniej. Skoro w taki sposób oddziela się nas od miasta, tym samym lekceważy, zamierzamy napisać do wojewody, że chcemy odłączyć się od Sandomierza i przejść do Tarnobrzega - zapowiedział Henryk Kabata.

Więcej na ten temat  w najbliższym papierowym wydaniu "Tygodnika Nadwiślańskiego".