Mieszkańcy ulicy Kruczej w Sandomierzu protestują przeciwko planowanej budowie trzech odcinków dróg w pobliżu swoich posesji. Obawiają się wzmożonego ruchu samochodów. Twierdzą, że inwestycja jest nieprzemyślana i nie rozwiąże problemów komunikacyjnych związanych z rozwijającym się w okolicy budownictwem mieszkaniowym. Sandomierzanie dyskutowali o tym podczas spotkania z urzędnikami miejskimi.
Łączniki mają prowadzić od osiedla za Szkołą Podstawową numer 1 do ulicy Kruczej. Mają powstać w ramach rozbudowy ulicy Okrzei. Na realizację tego zadania miasto pozyskało prawie 12 milionów złotych z Polskiego Ładu.
Inwestycja, jak tłumaczył w czasie spotkania w ratuszu zastępca burmistrza Janusz Stasiak, ma na celu otworzenie tej części Sandomierza pod względem komunikacyjnym. Powstają tam bloki mieszkalne. Znajdują się również działki przeznaczone pod budownictwo indywidualne, do których obecnie nie ma dojazdu.
- Szacujemy, że w tej okolicy przybędzie około tysiąca mieszkańców. Muszą oni mieć możliwość sprawnego poruszania się. Już teraz w godzinach popołudniowych ulica Okrzei jest zakorkowana. Naszym drugim celem jest otwarcie terenu na kolejne inwestycje indywidualne - wyjaśnił Janusz Stasiak.
Zastępca burmistrza przekonywał, że nowa droga będzie stanowiła przede wszystkim połączenie ulic Okrzei i Żeromskiego, w rejonie skrzyżowania z ulicami Kościuszki i Wojska Polskiego. To na tym odcinku będzie największe natężenie ruchu.
Mieszkańców takie zapewnienia nie przekonują. - Na jakiej podstawie sądzi pan, że planowane łączniki będą drogami zapasowymi. GPS wskaże je jako takie drogi? - pytał wiceburmistrza Dariusz Czerwiński z ulicy Kruczej. - Krucza ma trzy metry szerokości. Dwa samochody nie mogą się na niej minąć. Nie ma tam chodników. Gdy kiedyś tymczasowo na naszą ulicę skierowany został ruch z Zawichojskiej, nie dało się wyjść z domu. Czy weźmiecie odpowiedzialność za to, co będzie się działo po wybudowaniu łączników?
Marta Sarwa zapewniała, że mieszkańcy nie są przeciwni rozbudowie ulicy Okrzei. Chcą zmiany lokalizacji łączników lub rezygnacji z niefunkcjonalnego, jak mówiła, rozwiązania na rzecz takiego, które będzie służyć wszystkim.
Dom pani Marty znajduje się na wprost wylotu jednego z planowanych łączników. - To stary dom, który po wykonaniu nasypu pod drogę znalazł się poniżej jej poziomu. Naprzeciwko jest bardzo stroma góra - mówiła Marta Sarwa.
Przedstawiciele magistratu powtarzają, że budowa łączników wynika z planu zagospodarowania przestrzennego. Protestujący, odnosząc się do tego argumentu, mówią o niekonsekwencji. Wskazują, że w planie jest jeszcze jeden odcinek - najważniejszy, który ma prowadzić od ulicy Kruczej do Zawichojskiej. - To byłoby okno na świat. Dlaczego nie powstanie? - zapytał Dariusz Czerwiński.
Krzysztof Kwieciński, kierownik Referatu Techniczno-Inwestycyjnego w Urzędzie Miejskim w Sandomierzu przypomniał, że uwzględniony w planie odcinek miał przechodzić przez teren, na którym znajdują się dawne koszary carskie, budynek, w myśl tych założeń, miał być wyburzony. Obiekt został jednak niedawno wpisany do rejestru zabytków, co uniemożliwia rozbiórkę. - Projektant będzie musiał w związku z tym zaproponować nowy przebieg drogi między Kruczą a Zawichojską. Zostanie to przygotowane w formie koncepcji projektowej. Ten odcinek nie będzie na razie realizowany - poinformował kierownik.
W opinii mieszkańców jest to działanie nieracjonalne. Ich zdaniem bez tego odcinka budowa łączników nie ma sensu. Mówili o braku całościowej koncepcji, o tym, że inwestycje zaplanowano pospiesznie, bez wizji lokalnej i bez konsultacji z najbardziej zainteresowanymi. - W planowanie wkradła się polska bylejakość - stwierdził jeden z uczestników dyskusji.
W najbliższym czasie ma dojść do kolejnego spotkania mieszkańców z urzędnikami, tym razem w terenie.
Więcej o tej sprawie w następnym wydaniu "Tygodnika Nadwiślańskiego".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz