– Termin pierwszej rozprawy planowany jest na koniec 2023 roku, z uwagi na konieczność podjęcia działań organizacyjno-logistycznych, umożliwiających wzięcie udziału w rozprawie 232 pokrzywdzonym i reprezentujących część z nich pełnomocników – przekazała Barbara Rzekęć, prezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Barbara Rzękęć wyjaśniła, iż decyzja o tym, że proces będzie odbywał się w Tarnobrzegu, wydana została w oparciu o artykuł Kodeksu postępowania karnego dotyczący przekazania sprawy z uwagi na „ekonomię procesową”.
Prokuratura Rejonowa w Sandomierzu, która prowadziła śledztwo, w listopadzie ubiegłego roku skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Kielcach. Tamtejsi sędziowie wystąpili jednak o przekazanie sprawy Tarnobrzegowi, powołując się właśnie na „ekonomię procesową”.
– Większość osób, które mają być wezwane na rozprawę, zamieszkuje z dala od naszego sądu, a w pobliżu Tarnobrzega. Chodzi o ułatwienie stronom, świadkom i biegłym dotarcia do sądu oraz o zmniejszenie kosztów procesu. Sąd Najwyższy przychylił się do tego wniosku – tłumaczył rzecznik, sędzia Jan Klocek.
Proces jednak nie ruszył, bowiem w maju tego roku tarnobrzeska temida wydała postanowienie o przedstawieniu akt sprawy Sądowi Najwyższemu „celem wyznaczenia innego sądu”. Powoływała się przy tym na artykuł 37 Kodeksu postępowania karnego: „Sąd Najwyższy może z inicjatywy właściwego sądu przekazać sprawę do rozpoznania innemu sądowi równorzędnemu, jeżeli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości”.
Sąd Najwyższy nie przychylił się jednak do wniosku.
Zapowiada się bez wątpienia bardzo duży, długi proces. Akta sprawy liczą 75 tomów głównych! Kilkanaście pudeł wypełnia dodatkowa dokumentacja. Do przesłuchania jest wielu świadków. Są opinie biegłych.
Samo śledztwo w sprawie Owocu Sandomierskiego trwało ponad cztery lata.
Leszek B., jak informowaliśmy, jest oskarżony o popełnienie przestępstwa oszustwa wielkich rozmiarów, a także przestępstwa z Kodeksu spółek handlowych – niezłożenia wniosku o upadłość w sytuacji, gdy istniały warunki do zgłoszenia tej upadłości.
Jak informowała Jolanta Religa, szefowa sandomierskiej prokuratury, na liście poszkodowanych jest 230 nazwisk dostawców owoców i nazw firm świadczących na rzecz spółki z Bilczy różnego rodzaju usługi, którym winna jest ona pieniądze. Łączna kwota, jaką miała wyłudzić firma kierowana przez oskarżonego, wyliczona została na 11 milionów 870 tysięcy złotych. Byłemu prezesowi grozi kara łączna do 11 lat pozbawienia wolności.
[ZT]204611[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz