- Nie oddamy naszej szkoły. Nie ustąpimy - zapowiedzieli rodzice dzieci z sandomierskiej "Dwójki". Uważają oni, że przeprowadzka do budynku Szkoły Podstawowej numer 4 jest równoznaczna z tym, że ich placówka z czasem przestanie istnieć. W czwartek po południu przed budynkiem podstawówki odbył się protest.
Przed budynkiem szkoły zgromadziło się ponad stu rodziców. Były również dzieci. Uczestnicy protestu przynieśli transparenty z hasłami, między innymi: "Precz od naszej szkoły!" "Dzieci to nie zabawki w rękach władz", "Nie odbieraj nam tego, co budowaliśmy 100 lat" oraz "Szkoła z przeszłością i przyszłością niszczona teraźniejszością". Ustawione były taczki z kukiełką Pinokia.
Obrońcy szkoły znali już przedstawione kilka godzin wcześniej podczas konferencji prasowej stanowisko burmistrza Marcina Marca. Potwierdził on, że są plany przeprowadzki. Podkreślił, że decyzja w tej sprawie jest w rękach Rady Miasta. Zapewniał, że dzieci będą miały w nowej lokalizacji lepsze niż obecnie warunki.
Protestujących zapewnienia te nie przekonały. Mówili, że teraz, w budynku przy ulicy Mickiewicza 9, ich dzieci mają idealne warunki do nauki. - Moja córka jest dużą indywidualnością. Jest również bardzo spokojnym dzieckiem. Szukałam dla niej szkoły kameralnej i nieprzepełnionej, a "Dwójka" taka właśnie jest. Ma certyfikat bezpieczeństwa. Są tu świetnie wyposażone sale. Jest znakomita kadra - wyliczała zalety placówki Anna Pawlak.
Rodzice zarzucali burmistrzowi, że przedstawia nieprawdziwe informacje na temat remontów, jakie trzeba, zgodnie z zaleceniami sanepidu, przeprowadzić w budynku - ich zakresu i kosztów. To, jak mówili, tylko kwestia odnowienia łazienek oraz części jednego z korytarzy. - Możemy to zrobić w czynie społecznym, tak, jak kiedyś mieszkańcy wybudowali tę szkołę. Ta placówka to kawał historii Sandomierza. Nie zapominajmy o tym - dodała Anna Pawlak.
Pani Anna, podobnie jak inni rodzice, nie ma wątpliwości, że w nowej siedzibie "Dwójka" nie utrzyma długo niezależności, zostanie "wchłonięta" przez większą podstawówkę.
W proteście uczestniczyła Agnieszka Frańczak-Szczepanek, radna Sandomierza, nauczycielka w Szkole Podstawowej numer 4. Zapowiedziała ona, że klub Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta będzie przeciwny zmianom. Jej zdaniem, przeprowadzka będzie oznaczała pogorszenie warunków nauki dla dzieci z obu placówek - z "Dwójki" i "Czwórki". W budynku, dopóki funkcjonować będą w nim dwie szkoły, będzie ciasno. - Będzie prawdopodobnie wspólna świetlica i wspólna stołówka. A jak rozwiązać kwestie inwentarzowe i te związane ze sprzętem? Nauczyciele w mojej szkole również są oburzeni pomysłem miasta - powiedziała Agnieszka Frańczak-Szczepanek.
Radna wspomniała także o tym, że dla wielu dzieci przeprowadzka oznacza dużo dłuższą drogę do szkoły. Niektóre, choćby z okolic ulicy Błonie, będą miały bardzo daleko. Wiąże się z tym również problem bezpieczeństwa. Podzielała ona opinię rodziców, że zmiana siedziby "Dwójki" może być wstępem do jej likwidacji.
Rodzice wyrażali oburzenie również tym, w jaki sposób miasto chce wprowadzić zmiany, ich zdaniem, "tylnymi drzwiami", bez rozmów i konsultacji. - Ubolewamy nad tym, że walka o szkołę jest na tak żenującym poziomie, że nie prowadzi się merytorycznej dyskusji. Wszystko odbywa się na zasadzie: "magistrat sobie, obrońcy szkoły sobie". Była tylko jedna ogólnikowa rozmowa przewodniczącego Rady Rodziców z burmistrzem, z której wynikało, że nie wydarzy się nic wbrew woli społeczności szkolnej. Cała sytuacja jest dla nas niezrozumiała - podkreślił Grzegorz Rogusz, przedstawiciel Rady Rodziców.
Protestujący mówili zgodnie również o tym, iż zgadzają na to, aby kosztem ich szkoły rozwijano uczelnię (budynkiem "Dwójki", przypomnijmy, zainteresowany jest Uniwersytet Jana Kochanowskiego, który chciałby przenieść do niego swoją sandomierską filię. - To atrakcyjny budynek dla wielu osób, ale najbardziej atrakcyjny był i jest dla dzieci. Nie oddamy go. Nie ustąpimy - zapowiedziała Anna Pawlak.
Protestujący krzyczeli: "Gdzie jest burmistrz". Marcin Marzec ma się spotkać z przedstawicielami rodziców w najbliższy poniedziałek.
Mieszkanka21:46, 04.02.2021
Oburzające, że burmistrz wcale nie prowadzi dialogu z mieszkańcami Sandomierza. Ma swoją wizję i chce ją narzucić innym, nie licząc się z ich argumentacją. Jak może mówić, że to wszystko dla dobra dzieci, skoro nawet nauczyciele z SP4 uważają, że po połączeniu będzie im za ciasno??
Ponadto co burmistrz chce zrobić z uczelnią WSHP, która teraz ma siedzibę w SP2? Ani razu się nie wypowiedział na temat tej sandomierskiej uczelni. Uczy się tam ok. 250 studentów, więcej niż w filii UJK! Przeniesie ich razem z dziećmi z SP2 do jednego budynku SP4???
wojtus21:48, 04.02.2021
w tym miasteczku nie bedzie niczego ani lidla ani uczelni poprostu taki narod
bobo trut16:18, 05.02.2021
Imponującym wynikiem zakończyła się charytatywna licytacja na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w której do wylicytowania był dzień z Burmistrzem Sandomierza. Licytacja na allegro zakończyła się z wynikiem 285,00 zł.
0 0
Przecież filia UJK już jest w Sandomierzu od kilku lat. Ponadto od 25 lat jest WSHP. W proteście nie chodzi o zamknięcie szkoły wyższej, ale o znalezienie jej nowej siedziby, bez likwidacji szkoły podstawowej nr 2.
0 0
podobnie bylo kiedys niechcieli dac budynku na biura siarkopolu