[FOTORELACJA]7700[/FOTORELACJA]
Wernisaż odbył się w piątkowe popołudnie (27 września). Zgromadził mnóstwo osób – przyjaciół związanych z Sandomierzem artystek oraz innych miłośników sztuki.
Teresa Pilch przyznała, że to dzięki córce zainteresowała się papierem ręcznie czerpanym – techniką, która w Polsce jest stosunkowo młoda, obecna zaledwie od 30-40 lat, w dużej mierze dzięki prof. Ewie Latkowskiej-Żychskiej, założycielce Pracowni Papieru w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
– Urzeka mnie sama technika działania, choćby dlatego, że warsztat mam rozstawiony zazwyczaj wśród natury, na wsi, gdzie mieszkam. Bardzo inspiruje mnie przyroda – mówiła artystka.
Na źródło inspiracji wskazują tytuły, choćby „Wiosna”, „Szaruga” czy „Babie lato”. Niektóre prace Teresy Pilch zachowują naturalną, szarą barwę papieru, czasem zaś tworzywo jest przez nią barwione. Lubi ona, co nietrudno zauważyć, mocne, nasycone kolory, które harmonijnie ze sobą łączy. Wykorzystuje efekt postrzępionych brzegów barwnych plam farby, wsączanych w porowatą papierową masę. W jej pracach widać wpływ malarstwa, ale także doświadczeń związanych z tkaniną artystyczną.
Magdalena Pilch papierem czerpanym zainteresowała się w czasie studiów w łódzkiej ASP. W pracowni prof. Ewy Latkowskiej-Żychskiej wykonała dyplomową książkę unikatową. Co urzeka ją w tej technice?
– Jest ona przede wszystkim bardzo manualna – zanurza się ręce z sitem w kadzi z pulpą papierową. Papier jest również takim medium, które wymaga dyscypliny. Gdy czerpię papiery, pozwalam działać mojej wyobraźni i intuicji. Ta technika bardzo temu sprzyja. Czasami nawet dla mnie zaskakujące jest to, jakie obrazy powstają; jak mówię, wypływają z mojej podświadomości – podkreśliła współautorka wystawy.
Dodała, że praca z papierem czerpanym jest dla niej rodzajem medytacji. Jest to proces, który wciąga ją całkowicie i pozwala odciąć się prawie zupełnie od rzeczywistości.
Jak powiedziała artystka, ona i jej mama mają inny styl, czasami wykorzystują nieco inną technikę. Pani Magdalena czerpie papier również metodą japońską, używa także kolażu.
– To świetnie, że na jednej wystawie możemy zderzyć nasze osobowości. Już sam tytuł mówi o tym, że poruszamy się w tym samym świecie, ale jesteśmy odrębne i stylistycznie, i jeśli chodzi o charakter. Trochę się uzupełniamy, trochę się spieramy. Myślę, że w pracach również to widać. Mimo iż jest to ta sama technika, jest inaczej potraktowana, ale wspólny mianownik też można znaleźć – zaznaczyła Magdalena Pilch.
Teresa Pilch przez 10 lat kierowała sandomierskim BWA.
Wystawa w Galerii Sztuki Współczesnej będzie czynna do 20 października.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu tyna.info.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz